Egejn.
1
Na południu Londynu, w dzielnicy Clapham, nad lokalnym oddziałem sklepu Tesco znajduje się pewien bar. Bar, w którym znany z dość marnego poczucia humoru, chorwacko-polski duet pomywaczy szklanek zabawia zebranych w lokalu australijskich gości takim oto żartem:
- Gdzie znajduje się obecnie Kris?
- W autobusie, gdzieś między San Antonio, a Miami.
Nie śmieszne, lecz prawdziwe. Zdecydowaliśmy z Agnieszką, że Nowy Jork jest zbyt magiczny i fantastyczny, by psuć sobie jego wizję wakacyjną, dorywczą pracą i związanymi z tym faktem trudnościami życia codziennego. Bedąc turystą wszystko wydaje się piękniejsze oraz bezproblemowe i niech takie właśnie pozostanie.
Z dniem pierwszego lipca wsiedliśmy zatem do autobusu podejmując się wyzwania okrążenia USA dookoła, zwiedzając ile się tylko da w przeciągu dwóch miesięcy, decydując się zarazem na powrót do Europy zarezerwowanym na 28 sierpnia samolotem linii Virgin Atlantic. Miało być sześć miesięcy i całe lato w Nowym Jorku, będą intensywniejsze dwa miesiące i podróż po obu stronach kraju, z kąpielą w dwóch różnych Oceanach!
- Gdzie znajduje się obecnie Kris?
- W autobusie, gdzieś między San Antonio, a Miami.
Nie śmieszne, lecz prawdziwe. Zdecydowaliśmy z Agnieszką, że Nowy Jork jest zbyt magiczny i fantastyczny, by psuć sobie jego wizję wakacyjną, dorywczą pracą i związanymi z tym faktem trudnościami życia codziennego. Bedąc turystą wszystko wydaje się piękniejsze oraz bezproblemowe i niech takie właśnie pozostanie.
Z dniem pierwszego lipca wsiedliśmy zatem do autobusu podejmując się wyzwania okrążenia USA dookoła, zwiedzając ile się tylko da w przeciągu dwóch miesięcy, decydując się zarazem na powrót do Europy zarezerwowanym na 28 sierpnia samolotem linii Virgin Atlantic. Miało być sześć miesięcy i całe lato w Nowym Jorku, będą intensywniejsze dwa miesiące i podróż po obu stronach kraju, z kąpielą w dwóch różnych Oceanach!
-------------------------------
Filadelfia przywitała nas deszczem i brakiem biletów do Independence Hall. Może i dobrze, bo po tym, jak poczułem żal do samego siebie podziwiając pęknięty dzwon w budynku obok, nie wiem czy miejsce, gdzie podpisano Deklarację Niepodległości i Kontystucję Stanów Zjednoczonych jest dla mnie w ogóle istotne. Nie byłem nigdy w warszawskich Łazienkach, obozie w Auschwitz i na wrocławskim Starym Rynku, a mam czuć podniecenie historycznym miejscem Ameryki? Dawaj mi te słynne schody Rocky'ego... szybka fotka, niezwykle miło spędzony wieczór z parą oregońskich wagabundów, u których gościliśmy tą jedyną noc, spacer po nietypowych, mało turystycznych miejscach dnia następnego i 'let's get the f*ck outta here'!
-------------------------------
- W co dzieci najchętniej bawią się w Toruniu?
- W miasto!
Zobacz, Sławuś, stary suchar, a nadal śmieszy.
W Filadelfii natomiast, nie tylko dzieci, ale i dorośli postanowili pobawić się w Polskę. Poza Chińczykami, oczywiście - ci pozostali amerykańscy...
W Filadelfii natomiast, nie tylko dzieci, ale i dorośli postanowili pobawić się w Polskę. Poza Chińczykami, oczywiście - ci pozostali amerykańscy...
-------------------------------
- Yeah! America! - krzyknął ktoś z zebranego, na trawie przed Kapitolem, tłumu, a cała reszta podziwiając, od dobrych paru minut, pokaz fajerwerek z okazji amerykańskiego Dnia Niepodległości nagrodziła go gromkimi brawami.
4 lipca spędziliśmy w Waszyngtonie i dzięki pomysłowości trójki chłopaków, u których się zatrzymaliśmy, nie mogliśmy narzekać na nudę. Andrew, Phil i Kyle są 'dżojstikami' w pełnym tego słowa znaczeniu. W gościnnym pokoju wzdłuż najdłuższej ściany mają ustawione trzy biurka z dwoma komputerami na każdym, gdzie codziennie rżną godzinami w Counter Strike'a, w wolnych chwilach piszą aplikację pod system Androida, pracują jako programiści w tajnych służbach USA (tylko tyle mogli nam o swojej pracy opowiedzieć - i tak sporo, zważywszy na fakt, że w przypadku zatrzymania przez Rosjan mają z góry narzuconą historyjkę o tym, jak to rozwożą po Pentagonie mleko), a przy każdej rozmowie z nimi czujesz się jakbyś uczestniczył w kolejnym odcinku 'Bing Bang Theory'! Dzień rozpczynają od komputera, jedzą w przerwach między wirtualnymi pojedynkami, zasypiają marząc o zaprojektowaniu nowej broni dla swojego wojennego alter ego, a mimo to wygladąją niezwykle normalnie i jak zabrali nas do pobliskiego skateparku, byłem niezwykle zdziwiony umiejętnościami jazdy na desce jakie zaprezentowali. Wciągnąłem się na tyle, że po powrocie pierwszą nabytą rzeczą będzie deska skatebordowa!
4 lipca spędziliśmy w Waszyngtonie i dzięki pomysłowości trójki chłopaków, u których się zatrzymaliśmy, nie mogliśmy narzekać na nudę. Andrew, Phil i Kyle są 'dżojstikami' w pełnym tego słowa znaczeniu. W gościnnym pokoju wzdłuż najdłuższej ściany mają ustawione trzy biurka z dwoma komputerami na każdym, gdzie codziennie rżną godzinami w Counter Strike'a, w wolnych chwilach piszą aplikację pod system Androida, pracują jako programiści w tajnych służbach USA (tylko tyle mogli nam o swojej pracy opowiedzieć - i tak sporo, zważywszy na fakt, że w przypadku zatrzymania przez Rosjan mają z góry narzuconą historyjkę o tym, jak to rozwożą po Pentagonie mleko), a przy każdej rozmowie z nimi czujesz się jakbyś uczestniczył w kolejnym odcinku 'Bing Bang Theory'! Dzień rozpczynają od komputera, jedzą w przerwach między wirtualnymi pojedynkami, zasypiają marząc o zaprojektowaniu nowej broni dla swojego wojennego alter ego, a mimo to wygladąją niezwykle normalnie i jak zabrali nas do pobliskiego skateparku, byłem niezwykle zdziwiony umiejętnościami jazdy na desce jakie zaprezentowali. Wciągnąłem się na tyle, że po powrocie pierwszą nabytą rzeczą będzie deska skatebordowa!
-------------------------------
Kolejne 24 godziny w autobusie i... I'm in Miami bitch! Ponownie, po raz trzeci w przeciągu miesiąca ląduje w przybytku silikonowych mamusiek, gdzie język hiszpański słychać częściej od angielskiego. Jestem na Miami już tak wk*rwiony i znudzony nim, że nie będzie zdjęć, ani ciekawej opowieści, a gdyby nie jednodniowy wypad do Key West, wysuniętego najbardziej na południe miejsca Stanów Zjednoczonych, oddalonego zaledwie 90 mil od Kuby, wogóle bym się nie przyznawał, że ponownie byłem na Florydzie.
ten kawał był hitem :D
OdpowiedzUsuń