Szyk.

0
wtorek, lutego 26, 2013
Za mlodu, gdy zblizala sie zima rodzice co roku zabierali mnie na najwiekszy bydgoski targ niedzielny. Przechadzajac sie po 'Chemiku' moi rodziciele podejmowali probe namowienia mnie do kupna zimowych trzewikow, koniecznie z kożuszkiem, zeby 'malemu nie marzly stopki'! Najpierw, bym nieco zmiekl kupowali mi slodycze, nieraz jakas plyte, po czym bezposrednio nadchodzil atak.

'O zobacz synus, moze te?' rzucila mama. Nie.
'No to wtedy te, na pewno ci sie podobaja, a do tego jeszcze jaka cena!'. Nie.
Tata nie mowil za wiele, wystarczylo ze spojrzal... Wzielismy te tansze.

Za kazdym razem wracalem do domu w zlym humorze. Przynajmniej tak to wygladalo. Jestem dobrym aktorem. Nastepnego dnia wkladalem na nogi swiezo zakupione obuwie i wychodzilem z domu ze skwaszona mina. Powtorze, jestem dobrym aktorem. W swoich zimowych butach dochodzilem jedynie na dol klatki schodowej, w piwnicy czekaly na mnie moje adidasy, szybka zmiana obuwia, po powrocie z 'budy' ten sam trik i dalsza gra niezadowolonego gowniarza. Oskara mu!

Dzieki zimowym butom z kożuszkiem zrozumialem jedna wazna rzecz - nie ubieraj czegos w czym nie czujesz sie komfortowo, nawet jesli jest to mega praktyczne! Nie czulem sie w zimowych trzewiach z kożuszkiem komfortowo, mialem (do teraz mam!) wrazenie ze nie mozna w nich korzystnie wygladac.  Moje adidasy posiadaly mierny, starty bierznik, a przy -10 C pizdzilo w nich okropnie, ale powodowaly, ze czulem sie kims wyjatkowym. Ba, do teraz powoduja, ze razem z Leszkiem 'mamy SZYK i zawsze wiemy co zalozyc'.


Powyzsza zasade praktykuje takze w podrozy, dlatego zapomnij, ze ujrzysz mnie kiedys ubranego w:

- spodnie cargo - w sieci pelno jest opinii, ze sa bardzo wygodne, praktyczne, bo maja duzo kieszeni i nawet pogniecione wygladaja dobrze, a do tego jeszcze szybko schna i najlepiej jak maja odpinane nogawki, bo mozesz zrobic z nich szorty i zyskujesz miejsce w plecaku. Ustalmy jedno - popularne bojowki na NIKIM nie wygladaja dobrze. O odpinaniu nogawek i szortach przed kolano mojego zdania znac nie chcesz, mogloby cie zgorszyc. Wychodze z zalozenia, ze jesli nie chodze w czyms na codzien to dlaczego mialbym sie tak ubierac bedac na drugim koncu swiata? Do Brazylii pojade w jeansach z nieco nizej opuszczonym, anizeli przewiduje ustawa, krokiem, bo chodze tak codziennie. Gdziekolwiek jade i tak jest raczej cieplo, wiec dlugie spodnie ubiore maksymalnie pare razy (wieczorami na impreze?), a jesli juz to nastapi, nie chce sie czuc jak 'ołówek'.

Nowojorski slownik wyrazow trudnych i obcych, Solec Kujawski 1986:
ołówek - przewaznie mieszkajacy z mama student dzienny, badz swiezo upieczony absolwent, najczesciej o imieniu Rafał, ktory swoim wygladem, badz zachowaniem wzbudza salwy smiechu wsrod Ksiecia i wszystkich przyjacieli dworu.


- buty trekingowe - czy to w gory, na Mazury, czy na plaze nie wyobrazam sobie, bym zalozyl na nogi cos innego niz obuwie sportowe. Te moje sa zawsze za kostke, cholernie ciezkie, a do tego szybko poci mi sie w nich noga, ale... nigdy nie wiadomo, kiedy nadejdzie okazja by zagrac w kosza. W Brazylii mialem zadebiutowac w jordanach jedynkach, ale wypralem Tai Chi... zwyczajnie nie moga zostac w domu!



- kapelusz a'la Indiana Jones - wiem, ze o gustach sie nie dyskutuje, ale na milosc Boska! Nawet jak jade na safari to jesli juz mam przywdziac cos na glowe to bedzie to full cap z prostym daszkiem... no tak tylko co ja zrobie z tym podpisem Spike'a Lee...

- mdle t-shirty o neutralnych kolorach - tak, przyciagaja mniej slonca, nie rzucaja sie w oczy potencjalnym zlodziejom i nie lgna do nich owady. Przyciagaja tez mniejsze, albo i zerowe zainteresowanie kobiet. Zreszta, jak maja cie okrasc to i tak to nastapi, owady odsrasza porzadny repelent, a od slonca, mieszkajac na Wyspach, wcale nie chce odwracac uwagi. Koszulki musza byc jak najbardziej kolorowe, z jakims mocnym motywem przewodnim, niech sie laski ogladaja! Mocnym punktem mojej podrozniczej garderoby sa tez koszulki koszykarskie. Mam ich tyle, ze az zal zostawiac w szafie. Sa idealne, gdy chcemy uniknac opalenizny emigrantow zbierajacych truskawki w Norwegii, ciezko je przepocic, a do tego pasuja do mnie tak, ze Leszkowi pozostaje tylko zbijac piatki.


- sandalach - o zgrozo! A jeszcze do tego biale skarpetki, o dwie zgrozy! Na szczescie...


Japonki moze nie sa wygodniejsze, ale i tak ubieram je tylko na plaze, czy krotki spacer. Nie wyobrazam sobie sandalow do luznych spodenek koszykarskich, w ktorych chodze niemal wszedzie, gdy pozwala na to pogoda.

- lokalne produkty - nie wazne jak bardzo bys sie staral, zadne peruwianskie poncho, czy inne sombrero nie sprawi, ze zaczniesz wygladac jak miejscowy... no chyba, ze miejscowy lápiz Rafael.


- hippie fisherman trousers - nie wiem jak fachowo nazywaja sie te spodnie po polsku. Wiem za to, ze nigdy ich nie ubiore. Kolejnym krokiem 'na drodze ku wolnosci' bylyby dredy, joga i tryskajaca z wnetrza milosc do wszystkich innych ludzi. Postoje z boku, pozwole innym kochac sie nawzajem.


- polar - najlepiej North Face'a, bo trzeba byc trendy. Podobno jest w nim cieplo, a nawet w tropikach wieczory zdarzaja sie byc chlodne. Dziekuje, wole swoja bluze z kapturem, najlepiej taka jak na zdjeciu ponizej:

(dalsza czesc postu zawiera lokowanie produktu)


O wlasnie! Jesli juz tak bardzo wszyscy chca promowac lokalne marki, to ja tez sie przylacze. Kazda, nawet najkrotsza podroz przeplywa o wiele milej, gdy towarzyszy jej jakis cel. Czy jest to wypad do Afryki, by podjac nie do konca legalna probe przeplyniecia przez jezioro Wiktorii statkiem cargo, czy dwudniowa wizyta we francuskiej Prowansji, podczas ktorej glownym punktem programu staje sie eksploracja kalanek warto, za wczasu, postawic sobie jakic cel. Brazylia slynie z Amazonki i pieknych plaz. Amazonka odpada, bo wyjezdzamy na dwa tygodnie, co innego piekne plaze. Szybkie puzzle, jak plaze to kobiety, jak kobiety to The Blow. Po burzliwych negocjacjach i paru telefonach udalo mi sie zorganizowac bluze, czapeczke, koszulke dla tej trzeciej i pare naklejek. Rywalizacje, kto zbierze wiecej pikantnych zdjec rozneglizowanych, latynoskich niewiast z lodem (najlepiej na...), uwazam za rozpoczeta. Stay tuned!

Reasumujac, nalezy pamietac, ze w podrozy masz ubierac sie nie modnie, a wygodnie! Zaden kapelusz, bojowki czy buty trekingowe, polecane przez wiekszosc przewodnikow turystycznych nie zrobia z Ciebie supertrampa. Majac na nogach adidasy, luzne jeansy i kolorowy t-shirt, czyli bedac soba masz wieksze szanse, ze spodnie beda ci dluzej schnac, nogi bardziej smierdziec, a cialo pogryzione bedzie przez robale. Ale masz tez najwieksze szanse, nie dajac sie manipulowac otoczeniu, czy pojedynczym artykulom z podrozniczego forum internetowego, przezywac wszystko na swoich zasadach, a chyba o to w tym calym zamieszaniu chodzi najbardziej!

0 komentarze:

Tanie żarcie.

0
piątek, lutego 22, 2013
Dzien dobry. Nie przejmuj sie, ze spales 15 godzin, budzac sie w srodku nocy. Podroz w pelni odespana, jet lag pokonany. Bede czekal na dole, tylko pamietaj, nie bierz za duzo kasy, przeciez mamy zjesc dobrze, ale przede wszystkim tanio.

Wielkiej filozofii tutaj nie ma, zas zasad, jak-co-gdzie jesc jest kilka:

- jedz w lokalach z najwieksza iloscia miejscowych. Nie patrz na wystroj lokalu, nie zwracaj uwagi na brudny sufit, czy nierowno pomalowane sciany. Kazde krzeslo moze byc z innej parafii, a stol przykryty obrzydliwa cerata, lecz jesli w pomieszczeniu roi sie od tubylcow mozesz byc pewny dwoch rzeczy: jest tanio i smacznie. Kazdy zna w swoim miescie przynajmniej pare miejsc, gdzie mozna zjesc dobrze i za mala kase. Zna je Marta w Bydgoszczy, Patryk w Warszawie, czy Mongkon w Bangkoku. Im wiecej miejscowych, tym wieksze prawdopodobienstwo, ze jest smacznie. A, ze wystroj lokalu odstrasza? Byles kiedys na zapleczu ulubionej knajpy? W niektorych kulturach tak juz jest, ze zaplecze maja w calym lokalu. Przyszedles sie najesc, czy podziwiac lokalna architekture? Za taki sam posilek, a moze i nawet wieksza porcje, co w pieknej restauracji na glownej ulicy, zaplacisz mniej za rogiem, w bocznej uliczce z niewielkim szyldem. Kieruj sie za ludem!


- jesc dobrze, znaczy jesc swiadomie. Zapomnij wiec o lodzie do swojej coli, wszystkie maszyny do produkcji lodu uzywaja wody z kranu, ktora z reguly jest zanieczyszczona, a ktorej my Europejczycy pic, majac inny system odpornosciowy, po prostu nie mozemy! Zapomnij tez o salacie, ktora w knajpie z reguly plukaja w kranówie. Pamietaj zas o myciu i obieraniu owocow zakupionych na targu. Zreszta pamietaj przede wszystkim o zasadzie - ugotuj, obierz, usmaż lub zapomnij.


- tanim sposobem na sniadanie jest miska platkow z mlekiem. Nie oszukujmy sie, platki i mleko kupimy w wiekszczosci miejsc na Ziemi, miske, jesli zapomniales z domu, tez kupisz za grosze. Sniadania sa najprostszym z posilkow do przygotowania po taniosci. Kawalek pieczywa, jogurt, jakis ser, wedlina czy wspomniane platki z mlekiem lubi chyba kazdy.


- wiekszosc marketow oferujacych jedzenie drastycznie obniza ceny, gdy konczy sie dzien handlowy. Nikt, liczac sie z klientem, nie sprzedaje nastepnego dnia produktow z wczoraj, zatem, zeby nie wyrzucac, a jednak cos zarobic ceny potrafia ostro zjechac w dol. Pamietaj o tym, uderzaj i smialo pytaj o znizke, gdy inni sie zwijaja.


- uwazaj na pikantnosc potrawy. Nawet jesli lubisz ostre, nie zgrywaj w Azji cwaniaka, wyparzy ci morde. Mi wyparzylo. Dla niektorych ludow jedzenie lagodne nie istnieje, proszac o 'nie ostre' decydujesz sie na lagodniejsza wersje i tak juz pikantnej potrawy.


Wiedzac, jak tanio doleciec, przenocowac i zjesc posiadles cala tajemnice Wujka Krzysia. Tanie podroze to nie magia, to rzeczywistosc. Nie ma tu dymu, nie ma luster, a kroliczki nie wyskakuja z kapeluszy. Zatem czas najwyzszy, bys wstal sprzed telewizora, spakowal sie w 30-litrowy plecak i ruszyl dupe w Swiat. Albo przynajmniej przestan narzekac, ze to nie na twoja kieszen...

0 komentarze:

Tanie spanie.

2
wtorek, lutego 19, 2013
Wykorzystales dobra rade wujka Krzysia, kupiles tanio bilet lotniczy, wysiadasz w nieznanym, moze nawet niezwykle egzotycznym miejscu i co dalej? O tym, ze z lotniska do cetrum miasta nie podrozuje sie taksowka, bo 'złotówy' zawsze kroja frajerow, wywodu nie bedzie. Pamietaj tylko, ze z kazdego portu lotniczego zawsze dziala jakas komunikacja miejska, ktora przetransportuje cie w odpowiednie miejsce, blizej cywilizacji. Niebezpiecznie? A ile znasz przypadkow smiertelnych w srodkach transportu komunikacji miejskiej? Wybuchajacy, 'w imie Boze', muzulmanie sie nie licza...

Dobra, autobus ogarniety, wysiadasz na dworcu glownym. Spodziewaj sie gromadki upierdliwych miejscowych probujacych wcisnac ci wszystko, od noclegu, poprzez uslugi masazu z happy endem, az po rozciagliwe skarpety ze sztruksu (wiem co to sztruks, wiem ze sie nie rozciaga, naucz tych w Afryce). Olej wszystkich gestym sikiem, nie wdawaj sie w dyskusje, odejdz na bok i usiadz na chodniku. By znalezc kat do spania masz pare opcji:

a) bedac urzedasem na pewno przygotowales sobie juz w domu pare noclegowni, skrzetnie zapisales wszystkie dane z forum podrozniczego, wiec wyjmij z plecaka (no bo chyba nie masz walizki na kolkach?) perfekcyjnie zlozona karteczke i udaj sie do pierwszego miejsca od gory. Na pewno bedzie cool, w koncu sam je wybierales, nie zamierzam podwazac twojego gustu.

b) bedac 'smierdzacym lamusem' zapewne nie zrobiles w domu nic, a jestes na tyle leniwy, ze jedyne co ci pozostaje to wyciagnac z plecaka przewodnik Lonely Planet. Pytasz sie 'tego drugiego' gdzie my wlasciwie jestesmy i podazasz do napredce wybranego miejsca oferujacego uslugi hotelarskie. Przwodnik ma podzielone miejsca noclegowe na trzy kategorie (budget, midrange i top end), wiec bez obawy, kazdy znajdzie cos dla siebie. Jeszcze nigdy sie na Lonely Planet nie zawiodlem. W kazdej kategorii masz po pare opcji, krotki opis noclegowni i w miare aktualne ceny za dobe. A jak nie rozumiesz po angielsku to twoj problem. W szkole bylo duzo smiechu? Bez obawy... na budowie tez bedzie!

c) bedac 'Supertrampem' samemu, wloczac sie po miescie, szukasz sobie miejsce noclegowe i zasiadajac wieczorem, przy piwku w restauracji na dachu swojej rezydencji, pod nosem smiejesz sie z wszystkich urzednikow i lamusow, o ktorych czytales powyzej. Smiejesz sie, bo wiesz, ze masz lepszy komfort, za mniejsze pieniadze, a daj jeszcze Boze mniejsza liczbe angielskich pseudo-turystow.

Tak to juz z Lonely Planet bywa, ze jak wrzuca jakis hostel/hotel do przewodnika, to ceny z reguly ida do gory. Nalezy zwyczajnie pamietac, ze nawet od najtanszej opcji noclegu z listy w przewodniku na pewno samemu idzie znalezc cos w korzystniejszej cenie.

Dobra, ale jak spac tanio? Najtaniej jest oczywiscie w namiocie przy drodze. Jesli nie bawi Cie jednak lono natury, a nie jestes tez francuskim pieskiem, warto korzystac z wszelkiego rodzaju hosteli/guest house'ów, czy innych bungalowów. Nie ma sie co oszukiwac, Hilton to nie jest. Ale w wiekszosci przypadkow mozna liczyc na czysta posciel, recznik, czy moskitiere, gdzie wymaga tego klimat. Hostele charakteryzuje takze dosc specyficzna, wyluzowana atmosfera, wiec wielce prawdopodobne, ze szybko nawiazesz nowe znajomosci, czy tez wymienisz sie uwagami dotyczacymi wczesniejszego/pozniejszego celu swojej podrozy.

Ceny zas sa naprawde smieszne. Nigdzie nie zdarzylo mi sie wydac za kat do spania wiecej, anizeli 15 funtow za dobe. Lokalizacje tez sa smieszne. I tak na przyklad:
- w Singapurze spalem w zbiorowym pokoju, na dachu bloku, w tetniajcej zyciem, napchanej galeriami i butikami dzielnicy handlowej


- na wyspie Koh Samui za jakies 6 dolarow na dwoch (!) mielismy przyjemnosc pospac w trojkatnym domku na plazy, gdzie od wod Zatoki Tajlnadzkiej dzielilo nas niespelna 10 metrow (!)


- w Kranchanaburi goscilismy w chatce na samej rzecze Kwai... kojarzysz film, ja znam bardzo dobrze pewna melodie


- oczywiscie nie zawsze bywa kolorowo, jak chocby wtedy, gdy ladujesz dwojka doroslych, zdrowych facetow w pewnym miejscu o trzeciej nad ranem, a jedyny dostepny pokoj jest z podwojnym lozkiem. Na szczescie w Malindi znalezli na to sposob. Nie lubia tam rowerzystow


- nie zawsze jest takze sporo miejsca, jak chocby w Bangkoku


- a czasami bywa tez dosc mroczno, chyba, ze masz inne niz ja skojarzenia z wiszacym na scianie dywanem, nie widzisz Talibow i odcietej, przed tygodniem, glowy australijskiego zurnalisty


- Czy ten gosc przestanie? Ja tam bukuje wszystko za wczasu, szkoda nerw i czasu na wloczenie sie po miejscu od hostelu do hostelu. - ten z tylnego rzedu zdjal kaptur, pokazal morde. Nie wiem, czy chcialem ja ogladac... Szczerze odradzam rezerwowanie hostelu/hotelu za wczasu. Po pierwsze nie chcesz sie uwiazywac jakimis terminami. Po drugie nigdy nie wiesz, co w podrozy bedziesz robil za trzy dni. Po trzecie majac zarezerwowany pokoj tracisz mozliwosc targowania sie bedac juz na miejscu, a idzie ostro zjechac, szczegolnie poza sezonem. Do tego zdjecia w internecie obrobic potrafi kazdy i nie zawsze to, jak w rzeczywistosci wyglada pokoj pokrywa sie z fotografia umieszczona w sieci. Wiekszosci to nie przeszkadza, ja, jesli tylko pokoj ma dzialajacy prysznic i jest lozko, biore w ciemno, bez uprzedniego ogladania, ale zdarzaja sie i tacy, ze jak nie ma cieplej wody, wola szukac dalej. W necie nie o wszystkim napisza. Wiem(y), bo pracuje(my) w hotelu.

Jedyny dopuszczalny przeze mnie (choc nie praktykowany, bo wole przeczekac pare H na lotnisku niz placic za pol doby hotelowej) przypadek wczesniejszego zabukowania miejsca noclegowego to sytuacja, w ktorej ladujesz w porcie docelowym pozno w nocy, jestes zmeczony i jedyne o czym w danej chwili marzysz to szybki prysznic i milusia podusia. Jestes 'mietki', to twoja pierwsza podroz, lub zwyczajnie nie zal ci kasy - jedz do hostelu, odespij jet lag (uderza w kazdego, nie zgrywaj bohatera), naladuj baterie, a jak sie obudzisz wujek Krzysiu opowie ci o tym jak oraz gdzie tanio i dobrze zjesc. Czesc!

2 komentarze:

Brazylia.

2
czwartek, lutego 14, 2013
Przymierzylem buty, skurczyly sie w praniu (he?), musze kupic nowe.
Ten drugi co zawsze ze mna jezdzi nic nie musi.
'Musi to na Rusi... a, ze w Polsce jak na Rusi to tez musi'.
W Anglii, jak nie w Polsce, dlatego...
Ta trzecia, co pojedzie z nami dwoma po raz pierwszy, szukala spodni, nie lezaly na tylku... pojedzie na golasa? :O

Skad to zamieszanie?

Pracowalismy kiedys wszyscy wspolnie w Planie B. Felipe byl szczuply, wysoki, o typowo latynoskiej urodzie. Mogl podobac sie kobietom. Mial niesamowity dar opowiadania ciekawych przygod, fascynujacy charakter i niemal identyczne poczucie humoru. Od razu sie zaprzyjaznilismy. Spedzalismy wspolnie, w czworke, kazda wolna chwile. Jak dzis pamietam dlugi wielkanocny spacer od Little Venice az po Camden Town, kazda upojna noc w londynskim Soho, wieczorne podroze kulinarne do pobliskiego China Town, czy eskapady do Canada Water by zlapac perfekcyjne ujecie znajdujacych sie po drugiej stronie Tamizy drapaczy chmur z tamtejszego centrum biznesu Canary Wharf. Coz to byly za chwile! Odkad Felpie wyjechal do rodzimej Brazylii nic nie bylo takie samo. Przy okazji kazdej rozmowy glosowej na skyp'ie nasz przyjaciel zapraszal nas do siebie. Nie wiedziec czemu zawsze znalezlismy odpowiednia wymowke. A to Azja, a to Afryka, a to bo w Polsce dawno nas nie bylo. Dosc tego! Czas najwyzszy ponownie zespolic wiezi przyjazni i odwiedzic naszego drogiego Felipe w jego rodzinnym Sao Paulo.

Wystarczy. Klamalem. Wymyslilem te historie z nudow. Felipe tak naprawde nie trawilem, uwazajac go za nieroba i zlodzieja. Nigdy nie przyszlo mi na mysl, by spedzic z nim swoj cenny czas wolny, zas na koncu znajomosci powinien sie cieszyc, ze w ogole sie do niego odzywalem.

Bilet byl tani, termin (jak zawsze) nam pasowal to 'se lecim'. Dokladnie 2 marca Roku Panskiego 2013, na 16 dni, najpierw Gatwick do Mediolanu. Tam dluzsza chwila postoju, jakas pizza i gelato w centrum, a nastepnie przez Frankfurt do Sao Paulo. Tam z kolei podobno nic nie ma, wiec co szybciej spadamy zobaczyc jakies wodospady na granicy z Argentyna, co to je wszedzie polecaja, a potem to juz wiadomo... samba, Rio de Janeiro, Jezus, Copa, Coapcabana, football, fawele, piekne latynoski, Anderson Varejao i jakis Salwador... slysze w odDali? Tak, wiem, ze byl Hiszpanem.

Po raz pierwszy wybieramy sie w podroz pod patronatem 'Wiecznego Tulacza', po raz pierwszy wybieramy sie w trojke. Po raz pierwszy sie nieco boje. Nie o Mlodego, bo po tym co przezylismy w Afryce jestem pewien, ze okres klotni azjatyckich mamy juz za soba i teraz na kazdej podrozy moze byc juz tylko lepiej. Martwi mnie ksiezniczka Pusia. Bo choc jest nabardziej ogarnieta zyciowo kobieta jaka znam, to jest to jej pierwsza podroz 'na Jana', bez jakiegokolwiek planu i zarezerwowanych noclegow. Zwazywszy na fakt, ze jest nieco urzedniczka obawiam sie, by nie psula nam zabawy. Decydujacy moze byc pierwszy dzien. Jesli nie zlamia nas dwie przesiadki, dlugi lot i jet lag bedzie gitara. Zreszta i tak bedzie, a tylko od Agnieszki zalezy czy akustyczna, czy elektryczna.

Obawiam sie tez nieco Latynosow. Bylem w Afryce, nie balem sie, bo czarni sa... 'CENZURA' (tutaj dopisz sobie wlasna wersje, a jesli interesuje cie moje zdanie na ten temat napisz maila, bo moj CENZOR nie przepuscil go do druku). Latynosi nie czuja respektu. Nie maja tez hamulcy, a ich 'poludniowy temperament' w polaczeniu z moja nieumiejetnoscia zawierania nowych znajomosci moze dac mieszanke wybuchowa. Skoro spowodowalismy zamieszanie z przyjaznymi Tajami na targu Patpong w Bangkoku, to co moze przydarzyc nam sie w Rio?

Po raz pierwszy postaram sie blogowac 'na zywo'. Nie przepadam za nowinkami technicznymi, na co dzien korzystam ze starego kwadratowego IBM-a, a moj telefon sluzy mi tylko jako telefon, budzik i kalkulator ale... stety/lub nie 'ten drugi' ma nowy wypasiony telefon, a 'ta trzecia' dostala ostatnio na imieniny tableta, co w polaczeniu z wszechobecnym w tropikach Wi-Fi (swoja droga nie wiem jak oni to robia, ale na dowolnej wyspie w Tajlandii kazdy, nawet najtanszy hostel ma lacze z internetem wliczone w cene pobytu, a w Afryce wiekszosc ludzi paraduje po ulicach ze smartfonami z abonamentem obejmujacym darmowy kontakt z siecia... nie zdziwie sie, gdy w Amazonii ktos zechce 'wymienic sie fejsami') pozwoli na biezaco aktualizowac bloga. 'Ten drugi' zajmie sie fotografia (spodziewajcie sie pikantnych zdjec goracych latynosek), 'ta trzecia' nakreci jakis filmik (moze nie byc smieszny), a ja wszystko po swojemu opisze. Bedzie sie dzialo, do uslyszenia/zobaczenia w marcu!


2 komentarze:

Tanie latanie.

0
wtorek, lutego 12, 2013
Wiekszosc ludzi, z ktorymi rozmawiam o podrozach puka sie w czolo mowiac, ze dalekie wypady nie sa na jego kieszen. W duszy pewnie dodajac: 'co ten gosc pi*rdoli, wyjechal na Saksy, funt dobrze stoi, a teraz swiruje, ze podrozowac mozna tanio. Bujaj las, a nie nas'.

Sam sie bujaj!

W przeciagu ostatniego roku z Polski mozna bylo poleciec:
- do Brazylii od marca do lutego za 1200 zl
- do Budapesztu w marcu za 10 groszy (przeczytaj jeszcze raz, napisalem GROSZY)
- na Kube we wrzesniu za 1000 zl
- na Martynike i Gwadelupe od stycznia do czerwca za 900 zl
- do Pekinu w styczniu '13 za 600 zl
- do Tokio w styczniu '13 za 450 zl

To tylko garstka najlepszych promocji. Do tego dorzucmy podroze po calej Europie od 2 zl, czy loty krajowe liniami LOT rozpoczynajace sie od 5 zl. Aha, wszystkie podane ceny sa za bilet powrotny!

A teraz przeczytaj liste jeszcze raz, przypomnij sobie ile zaplaciles za wakacje w Egipcie i co poza ekskluzywnym hotelem z tego pamietasz? Nie byles w Egipcie? To policz ile wydales na paliwo jadac na urlop samochodem nad polskie morze, podaj liczbe, a ja ci powiem gdzie bym wolal za to poleciec.

Zatem jak tanio kupic bilet? Pomocnych stron jest kilka:

Fly4free - moj osobisty faworyt, wszystko ladnie i przejrzyscie. Szczegolnie warto sledzic forum, ludzie wrzucaja naprawde mega oferty. Z reguly na forum najwieksze promocje to oferty 'last minute', w sensie wylot za 3-5 dni, ale idzie wychaczyc tez i dlugoterminowe promocje

Mleczne Podroze - w wiekszosci te same informacje co na stronie wyzej, z ta roznica, ze pojawiaja sie nieco szybciej. Dodajac do tego fakt, ze mniej ludzi ich obserwuje to przy limitowanej ilosci tanich biletow warto tez tam zagladac

Holiday Pirates - angielska stronka, nie tylko nastawiona na polski rynek jak dwie powyzej. Warto sledzic, jesli tak jak autor tekstu mieszkasz w Anglii

- NO I PRZEDE WSZYSTKIM - SkyScanner - wyszukiwarek lotow jest pelno. SkyScanner cenie najbardziej, poniewaz jesli nie jestes ograniczony czasowo, a twoja dziewczyna nie uparla sie w tym roku na Tunezje, to w polu wyszukiwania jako port wylotu mozna wpisac samo 'Poland', zas 'Everywhere' jako miejsce docelowe, do tego zaznaczyc by szukalo lotow w przeciagu calego tygodnia/miesiaca/roku i wyskakuje nam pelna lista docelowych krajow na dany okres czasu z biletami lotniczymi poczynajac od najtanszych. Troche jest z tym wszystkim zachodu, trzeba byc cierpliwym i wiecznie tylko sprawdzac, kombinujac, zmieniajac daty itd, ale nie ma chyba nic lepszego niz satysfakcja znalezienia taniego biletu lotniczego przez samego siebie! Minus? SkyScanner nie bierze pod uwage biletow laczonych, czyli np. jesli do Limy (Peru) z Wenecji mozna poleciec za 800 zl, a z Warszawy do Wenecji za 120 zl to wpisujac w polu wyszukiwania 'Poland - Everywhere' nasza droga wyszukiwarka w ogole tej kombinacji nie uwzgledni. Jak wyzej, trzeba nieco pokombinowac, sprawdzajac wyloty z innych panstw europejskich dodajac do tego koszty przelotu/przejazdu z Polski.

Warto pamietac takze, o tym, ze, jesli kupiles bilet lotniczy z wylotem z Warszawy, do stolicy tanio (od 1 zl) dojedziesz Polskim busem. Zas oferty promocyjnych biletow z niemieckich portow lotniczych czesto zawieraja takze dosc spora znizke na pociag, ktory przetrasportuje nas (najprawdopodobniej z przesiadka) z dowolnego miasta w Polsce do miejsca odlotu.

'A ten dalej swoje... przeciez kazdy gUpi wie, ze nie wystarczy poleciec, bo zrec i spac tez trzeba miec co i gdzie...' rzucil ktos z tylnego rzedu.

Sciagnij kaptur, pokaz morde... a o tym jak tanio i dobrze zjesc, spiac za grosze w bambusowych chatkach na samej plazy przeczytasz w nastepnym odcinku 'Poradnika dla jeleni'. Czesc!



0 komentarze: