Egejn.

1
niedziela, lipca 14, 2013
Na południu Londynu, w dzielnicy Clapham, nad lokalnym oddziałem sklepu Tesco znajduje się pewien bar. Bar, w którym znany z dość marnego poczucia humoru, chorwacko-polski duet pomywaczy szklanek zabawia zebranych w lokalu australijskich gości takim oto żartem:

- Gdzie znajduje się obecnie Kris?
- W autobusie, gdzieś między San Antonio, a Miami.

Nie śmieszne, lecz prawdziwe. Zdecydowaliśmy z Agnieszką, że Nowy Jork jest zbyt magiczny i fantastyczny, by psuć sobie jego wizję wakacyjną, dorywczą pracą i związanymi z tym faktem trudnościami życia codziennego. Bedąc turystą wszystko wydaje się piękniejsze oraz bezproblemowe i niech takie właśnie pozostanie.

Z dniem pierwszego lipca wsiedliśmy zatem do autobusu podejmując się wyzwania okrążenia USA dookoła, zwiedzając ile się tylko da w przeciągu dwóch miesięcy, decydując się zarazem na powrót do Europy zarezerwowanym na 28 sierpnia samolotem linii Virgin Atlantic. Miało być sześć miesięcy i całe lato w Nowym Jorku, będą intensywniejsze dwa miesiące i podróż po obu stronach kraju, z kąpielą w dwóch różnych Oceanach!

-------------------------------

Filadelfia przywitała nas deszczem i brakiem biletów do Independence Hall. Może i dobrze, bo po tym, jak poczułem żal do samego siebie podziwiając pęknięty dzwon w budynku obok, nie wiem czy miejsce, gdzie podpisano Deklarację Niepodległości i Kontystucję Stanów Zjednoczonych jest dla mnie w ogóle istotne. Nie byłem nigdy w warszawskich Łazienkach, obozie w Auschwitz i na wrocławskim Starym Rynku, a mam czuć podniecenie historycznym miejscem Ameryki? Dawaj mi te słynne schody Rocky'ego... szybka fotka, niezwykle miło spędzony wieczór z parą oregońskich wagabundów, u których gościliśmy tą jedyną noc, spacer po nietypowych, mało turystycznych miejscach dnia następnego i 'let's get the f*ck outta here'!









-------------------------------

- W co dzieci najchętniej bawią się w Toruniu?
- W miasto!

Zobacz, Sławuś, stary suchar, a nadal śmieszy.

W Filadelfii natomiast, nie tylko dzieci, ale i dorośli postanowili pobawić się w Polskę. Poza Chińczykami, oczywiście - ci pozostali amerykańscy...






-------------------------------

- Yeah! America! - krzyknął ktoś z zebranego, na trawie przed Kapitolem, tłumu, a cała reszta podziwiając, od dobrych paru minut, pokaz fajerwerek z okazji amerykańskiego Dnia Niepodległości nagrodziła go gromkimi brawami.

4 lipca spędziliśmy w Waszyngtonie i dzięki pomysłowości trójki chłopaków, u których się zatrzymaliśmy, nie mogliśmy narzekać na nudę. Andrew, Phil i Kyle są 'dżojstikami' w pełnym tego słowa znaczeniu. W gościnnym pokoju wzdłuż najdłuższej ściany mają ustawione trzy biurka z dwoma komputerami na każdym, gdzie codziennie rżną godzinami w Counter Strike'a, w wolnych chwilach piszą aplikację pod system Androida, pracują jako programiści w tajnych służbach USA (tylko tyle mogli nam o swojej pracy opowiedzieć - i tak sporo, zważywszy na fakt, że w przypadku zatrzymania przez Rosjan mają z góry narzuconą historyjkę o tym, jak to rozwożą po Pentagonie mleko), a przy każdej rozmowie z nimi czujesz się jakbyś uczestniczył w kolejnym odcinku 'Bing Bang Theory'! Dzień rozpczynają od komputera, jedzą w przerwach między wirtualnymi pojedynkami, zasypiają marząc o zaprojektowaniu nowej broni dla swojego wojennego alter ego, a mimo to wygladąją niezwykle normalnie i jak zabrali nas do pobliskiego skateparku, byłem niezwykle zdziwiony umiejętnościami jazdy na desce jakie zaprezentowali. Wciągnąłem się na tyle, że po powrocie pierwszą nabytą rzeczą będzie deska skatebordowa!






-------------------------------

Kolejne 24 godziny w autobusie i... I'm in Miami bitch! Ponownie, po raz trzeci w przeciągu miesiąca ląduje w przybytku silikonowych mamusiek, gdzie język hiszpański słychać częściej od angielskiego. Jestem na Miami już tak wk*rwiony i znudzony nim, że nie będzie zdjęć, ani ciekawej opowieści, a gdyby nie jednodniowy wypad do Key West, wysuniętego najbardziej na południe miejsca Stanów Zjednoczonych, oddalonego zaledwie 90 mil od Kuby, wogóle bym się nie przyznawał, że ponownie byłem na Florydzie.







1 komentarz: